Nie cichnie
zamieszanie wokół wycinki drzew nad Pogorią III. Stanowisko w tej sprawie przedstawił
Zbigniew Podraza, prezydent miasta.
fot. Dariusz Nowak
Wycinka rozpoczęła się w połowie miesiąca, obejmuje łącznie prawie 1000 drzew.
Urzędnicy miejscy tłumaczą ją złym stanem wielu drzew, a przez to, że rosną
gęsto i blisko wody, nie mogą się prawidłowo rozwijać. Osłabione, z podmytymi
korzeniami zagrażają wypoczywającym. Takie wyjaśnienia i skala działań
zaskoczyły i szokowały wielu mieszkańców. Próbując ograniczyć trzebież,
zbierają podpisy pod petycją do władz Dąbrowy. O pracach nad jeziorem
wypowiedział się prezydent miasta.
„Szanowni
Państwo,
Każda wycinka
drzew budzi wśród mieszkańców wielkie emocje, również ta trwająca nad Pogorią
III. Ta ostatnia, ze względu na swój zakres, budzi duże emocje. Emocje te
jednak w żaden sposób nie usprawiedliwiają języka, którym posługują się często
nie tylko anonimowi Internetowi komentatorzy.
Rzeczywiście
liczba 977 drzew do wycięcia robi ogromne wrażenie. Na mnie też zrobiło. Trzeba
jednak wiedzieć o tym, że 680 było w złym stanie zdrowotnym, w tym 134 drzewa
były już martwe w momencie przystąpienia do prac. Pozostałe 297 to drzewa
zdrowe, które usuwane są po to, aby wyeliminować zbyt duże zagęszczenie drzew i
umożliwić prawidłowy rozwój tym drzewom, które pozostaną i dalej będą dawać
cień wypoczywającym nad Pogorią.
Oczywiście można
było zostawić Pogorię III w spokoju, czekać aż dojdzie do jakiejś tragedii i
wtedy dopiero wyciągać wnioski i wycinać drzewa stanowiące zagrożenie. Pytanie
tylko, kto wtedy wziąłby na siebie odpowiedzialność? Czy wtedy też powstałaby
petycja? Nie, wtedy wiele osób załamałoby ręce, powiedziało „zdarzyła się
tragedia”, a potem zaczęli by poszukiwanie winnych, którzy niedopełniali swoich
obowiązków i nie zapewnili bezpieczeństwa wypoczywającym nad Pogorią.
Oczywiście można
mieć odmienne zdanie i dyskutować nad sensem prowadzonych prac, warto jednak
spojrzeć na nie w szerszym kontekście. Drzewa, które zostały wytypowane do
wycinki nie są przypadkowe. Na przełomie maja i czerwca, przez dwa tygodnie,
przeprowadzona był szczegółowa inwentaryzacja drzew i dopiero na jej podstawie
został złożony wniosek o pozwolenie na przeprowadzenie prac.
Trzeba też
zaznaczyć, że podczas sporządzania inwentaryzacji współpracowaliśmy z dr Anną
Trelą, dendrologiem, specjalistką z zakresu fitopatologii (chorób drzew) oraz
entomologii (szkodników drzew), która znana jest mieszkańcom Dąbrowy m.in. z konsultacji społecznych dotyczących przebudowy
ul. Majakowskiego.
Stan faktyczny
jest taki, że drzewa rosnące nad Pogorią to w zdecydowanej większości drzewa
liściaste, które rosną w bardzo dużym zagęszczeniu konkurując ze sobą o światło
i składniki pokarmowe. Do tego dochodzi jeszcze niezbyt zasobna gleba, a w
zasadzie piaski, które powodują, że warunki wzrostu i rozwoju są kiepskie.
Na tym obszarze
drzewa pojawiały się stopniowo, w sposób niekontrolowany i samoistny. Nie były
przez nikogo celowo sadzone, ponieważ są to samosiewy. Najczęściej są to topole
i brzozy. Rośliny z łatwością zawiązywały nasiona i same się rozsiewały. Z roku
na rok przybywało ich coraz więcej, ponieważ gatunki te odznaczają się dużą
zdolnością kiełkowania.
Przez
kilkadziesiąt lat siewki jakoś sobie radziły, choć rozwijały się w warunkach
ekstremalnych. Ich korzenie były regularnie podmywane przez napływającą wodę,
częściowo je odsłaniając. Pnie są nadmiernie wyciągnięte i rosną odchylone od
pionu, zaburzone są też podstawowe proporcje, np. wysokość pnia do wielkości
korony. W wielu przypadkach korony drzew są jednostronne i asymetryczne, a
przez to rośliny narażone są na wyłamywanie.
Wszystko to
powodowało, że przez lata kondycja zdrowotna drzew pogarszała się i osłabiała.
Drzewa rosnąc krzywo – bez odpowiedniej stabilizacji w podłożu, zamierały i
stopniowo traciły równowagę. Dzisiaj takie „okazy” w dużym stopniu zagrażają
osobom przebywającym w ich sąsiedztwie. Być może na pierwszy rzut oka tego nie
widać i drzewa wyglądają na zdrowe, ale nikt nie zagwarantuje, że po silnych
wiatrach czy opadach, nie przewrócą się i kogoś nie przygniotą…
Prowadzone prace
mają też aspekt ekologiczny. Usuwane są topole – drzewa krótkowieczne, które
szybko się starzeją i obumierają. Tym bardziej, jak to jest w przypadku
Pogorii, gdzie warunki ich wzrostu są skrajnie trudne, procesy te postępują
szybciej. Wycinane drzewa to w dużej mierze okazy połamane lub chore, z
objawami żerowania szkodników drewna martwego, z rozległymi uszkodzeniami i
wypróchnieniami pnia czy zgnilizną i martwicami korzeni. Eliminowane są też
brzozy o zaburzonej statyce i zagrożone wywrotkami.
Prowadzone prace
nie są niczym innym jak trzebieżą – jedną z czynności pielęgnacyjnych lasów i
terenów zadrzewianych. Wpływa ona pozytywnie na wzrost pozostających drzew
poprzez zmniejszenie konkurencji między drzewami o światło, składniki pokarmowe
i wodę. Trzebież powoduje też wzmożony rozwój koron drzew i tym samym grubości
pni.
Po zakończeniu
prac, nad Pogorią pozostaną drzewa najsilniejsze, które dobrze rokują na
przyszłość i są w dobrej kondycji fitosanitarnej. Taki drzewostan ma szansę
prawidłowo się rozwijać i stanowić nie tylko ochronę wypoczywających nad
Pogorią przed palącym słońcem, ale również pełnić funkcję dobrze działającego
zielonego filtra naszego miasta.
Jednocześnie
zapewniam wszystkich, że teren wokół Pogorii chroniony jest zapisami planu
zagospodarowanie przestrzennego, i wbrew pojawiającym się plotkom, na odcinku
obecnie prowadzonych prac nie powstaną żadne zabudowania czy punkty
gastronomiczne.
Dołączam również
wyniki szczegółowej inwentaryzacji obrazujące dokładnie stan drzew na Pogorią.
Z wyrazami
szacunku
Zbigniew Podraza